tuwim

Czytanie.




Myślałam sobie, że to za wcześnie, bo co takie maluchy zrozumieją. A jednak, pomimo, że nie rozumieją lubią, a przez to zaczynają rozumieć. Przynajmniej Franek.


Czytanie ma kilka wersji.

Franek siedzi sobie sam i przegląda książeczki. Po ciuchu.

Franek czyta mi książkę: " mia.. mu.. ha ha.. mba.. ba.. ka ka.. ko ko..". Może przetłumaczę. Na obrazku jest kotek, krowa, piesek, ryba, baran, kaczka, kura. Ma swoje ulubione książeczki a w nich ulubione strony które zawsze znajduje. Po czym poznać ulubione książeczki? Wymagają sklejenia.

Ja czytam Frankowi pokazując różne przedmioty/zwierzątka/osoby i mówie mu "Pokaż gdzie jest..."

Ostatnie to prawdziwe czytanie. Powoli stające się częścią wieczornego rytuału. Po kąpieli kładziemy się we trójkę na naszym łóżku i wtedy czytam. Wiersze, bo krótkie, bo barwniejsze. Tuwima, bo sama bardzo lubiłam w dzieciństwie. Z resztą nadal mam książkę którą dostałam mając lat 6!
Franek przewala się po łóżku, jeździ nogami po ścianie ale słucha. Staś za to próbuje z Tuwimem dyskutować wydając różne dźwięki i okrzyki radości.
Dziś był min. Pan Maluśkiewicz i wieloryb.




Efekt czytania jest wspaniały.
Franio kładzie się w swoim łóżeczku, daje misiowi "mi" i tygryskowi "tidi" buziaki i w ciszy zasypia.

Lubię to nasze czytanie.