przedszkole - posyłać czy nie posyłać?

Rok temu nasz najstarszy syn Franek poszedł do przedszkola, co spowodowało u mnie wyrzuty sumienia. Tak tak, dobrze czytacie. Wyrzuty sumienia, że moje dziecko chodzi do przedszkola... a raczej, że tak bardzo mnie to cieszy, że tak bardzo jestem zadowolona każdego dnia, którego nie spędzam z trójcą, a jedynie dwójką dzieci. Wniosek był prosty. Jestem wyrodną matką, bo cieszę się, że nie spędzam czasu ze swoim dzieckiem. Z perspektywy czasu to raczej wobec Stasia (nasz Drugorodny) powinnam mieć wyrzuty sumienia, że tak się nudził ze mną przez ten rok w porównaniu z atrakcjami, które były u Franka w przedszkolu.
Adaptacja przedszkolna to trudny temat i o tym następnym razem. Dziś chciałam napisać o tym, dlaczego warto, by trzylatek poszedł do przedszkola, nawet jeśli mama "siedzi w domu".


wracamy z przedszkola


Trzylatek to duże dziecko.

Nam, rodzicom może się wydawać, że to nasze dziecko to jeszcze malutkie, bezbronne i przecież dopiero co się urodziło. Jest jednak inaczej. Trzylatek to już bardzo konkretny młody człowiek, który potrzebuje towarzystwa, ma swoje upodobania, swoje zdanie w wielu kwestiach. Wie co lubi, czego nie lubi, umie sobie poradzić w wielu sytuacjach. A jeśli tak nie jest to tym bardziej warto, by poszedł do przedszkola.

Przedszkole to dla trzylatka duże wyzwanie. Dziecko musi się odnaleźć w wielu nowych sytuacjach, różnych relacjach. Odkrywa, że niektóre dzieci są fajne, inne potrafią dokuczyć, zabrać zabawkę.
Dla naszego trzylatka przedszkole może być nobilitujące. "Franek już jest taki duży, że chodzi do przedszkola tak jak tata do pracy." Dla naszego Pierworodnego to było baaaardzo ważne.

Samodzielność.


W przedszkolu dziecko mimo, że ma panie non stop to jednak o ich nieustanną uwagę trudno, przez co dziecko staje się bardziej samodzielne. Jest to też jeden z podstawowych elementów podstawy programowej u trzylatków: nauczyć się samodzielnego ubierania, korzystania z toalety, jedzenia, wycierania nosa, sprzątania po sobie itd.


Spędzanie czasu z dzieckiem.


Spędzając czas z dziećmi w domu bardzo często niewiele poświęcamy im uwagi. Zajmujemy się domowymi obowiązkami, serialem, facebookiem, obiadem, sprzątaniem, zmienianiem pieluch młodszemu rodzeństwu itd itd... Każda dopisze swoje :) W przedszkolu dzieci mają zorganizowany czas, nikt ich nie przegania "poźniej...", "za chwilę...". A i my popołudniu, gdy odbierzemy dziecko z przedszkola jesteśmy bardziej stęsknieni, spragnieni i chętni do wspólnego spędzania czasu. Czytałam kiedyś o badaniach (niestety nie mogę ich znaleźć), z których wynikało, że podliczając realny czas spędzany z dzieckiem lepiej wypadały matki pracujące, które dla dzieci miały tylko popołudnia niż matki, które były z dziećmi cały dzień. A może wynik był równy? Nie pamiętam dokładnie, ale pamiętam dobrze, jak dużym zaskoczeniem było dla mnie, że rzeczywiście będąc cały dzień z dzieckiem wcale nie spędzamy z nim nawet jego połowy.


Socjalizacja.


Koledzy i koleżanki są różni, a trzeba jakoś z nimi w tym przedszkolu żyć. Duże trudności i konflikty pewnie zdarzają się bardzo rzadko, ale drobne sprzeczki codziennie. Nauczenie się radzenia sobie w różnych sytuacjach, poznanie różnych uczuć jakie można mieć wobec innych, nabranie pewności siebie w relacjach z nowo poznanymi osobami, budowanie zaufania do obcych to umiejętności, które trudno zdobyć w gronie najbliższej rodziny.


Piosenki. Wierszyki. Edukacja.


To ogromna zaleta przedszkoli, że pracują tam fachowcy. Osoby, które wychowują nasze dzieci, ale też uczą. Znają dużo piosenek, wierszyków, rymowanek, którymi nas potem dzieci zasypują w domu. I to czasem całe popołudnie... Oj lisku lisku wracaj już do lasu "leciało" u nas w każde popołudnie przez cały tydzień! Rozwijanie pamięci, wymowy, mowy, poszerzanie słownictwa, umuzykalnianie, poznawanie świata... no masa różnych korzyści z tego! :)


Tyle ode mnie. Coś jeszcze byście dopisali? :)


Obrazkowa zapowiedź następnego posta :)



TU POST