na dobranoc

Od razu powiem, że nie chcę się wymądrzać, ani bawić w eksperta, ale pomyślałam, że napiszę o usypianiu, zasypianiu, razem, samodzielnie, w dzień, wieczorem... bo może jakaś mama skorzysta z mojego doświadczenia.




Zacznę od tego, że każde dziecko jest inne i to, co się sprawdziło w przypadku moich: Franka i Staśka może być całkowicie nie do zastosowania u innych dzieci.

Wszystko się zaczęło dawno temu, jeszcze przed ślubem, gdy pierwszy raz przyszłam do Stefy. Stefa miała wtedy dziesięć miesięcy a jej mama - Asia - powiedziała mi, że Stefa sama zasypia (w ciągu dnia). Kładzie się ją do łóżeczka ze smoczkiem, mówi, że idzie spać, daje buziaka i wychodzi z pokoju.. Ja zrobiłam wielkie oczy. Jak to? SAMA zaśnie? Nie wierzyłam. Ale zasnęła. Bez płaczu. Tak o. Po prostu. Wtedy zamarzyłam, żeby moje dzieci też tak nauczyć...

Zaczęło się od najwcześniejszych miesięcy życia. Franek spał sam, nie spał na rękach ani przy piersi. Staś tak samo. Przy Franku było trudniej, bo ja - młoda mama - mogłam tulić malucha godzinami, ale starałam się go odkładać zaraz po zaśnięciu. Były takie okresy, gdy Franio zasypiał przytulony do mnie. Tylko. Zaczęło się w trakcie jakiejś choroby i na jakiś czas zostało... i to było męczące. Dla mnie, ale myślę, że dla niego też.
Gdy zrezygnował z piersi (gdy miał osiem miesięcy) usypianie stało się banalnie proste. Dostawał ciepłe mleko w butelce, przygaszone światło, kołysanki... Franek opróżniał butelkę, pyrgał ją w kąt łóżeczka, przekręcał się na brzuszek i zasypiał. Wyciszony, najedzony.

Teraz Franek ma półtora roku. Jak to się dzieje, że zasypia sam?
Wieczorem.
Przede wszystkim rytuał. Kąpiel, ząbki, przebieranie w piżamę i do łóżeczka, gdzie czekają na niego miś i tygrys. W pokoju małe światło. Na początku siadałam z nim w pokoju i czytałam mu książeczki karmiąc Stasia, albo opowiadałam. Nauczyliśmy go mówić "babo" /Bambo/ zawsze wtedy, gdy pojawiało się to słowo w wierszyku. I czasem opowiadaliśmy o Bambo po 5-6 razy. Teraz daję mu książeczkę i/albo włączam kołysanki Turnau&Umer. On sobie czyta a w końcu kładzie się i zasypia. Czasem mnie woła trochę zaniepokojony, że zniknęłam. Wtedy tylko wchodzę, mówię mu że jestem, kładę na poduszkę daję buziaka, książeczkę i wychodzę.


W dzień.
Do niedawna kładłam się z Frankiem na naszym łóżku i opowiadałam wierszyki, śpiewałam kołysanki i w końcu zasypiał.. do momentu, gdy zrobiliśmy chłopcom ich pokój. Teraz, gdy już jest zmęczony, kładę go do łóżeczka. Siadam w fotelu i czytam. A Franek zasypia.

Staś.
Staś ma cztery i pół miesiąca. Teraz jest trochę inaczej, ale zanim zaczęły go męczyć dziąsła to potrafił sobie leżeć (albo na pleckach, albo na brzuszku) i gdy się zmęczył po prostu zasypiał. Teraz, zazwyczaj, gdy jest śpiący to płacze i chce zasypiać przy piersi. Smoczkiem pluje.

Gdy tylko się da, jak jest zmęczony i go nakarmię, nawet jak nie zaśnie to odkładam go do kołyski, włączam mu owieczkę (szumy morza, strumienia, deszczu) i zostawiam. Czasem trochę pomarudzi, a w końcu zaśnie. A jak bardziej marudzi to chwilę go pobujam w kołysce i wtedy na pewno zaśnie. Chyba, że dziąsła go męczą. Wtedy nic nie pomaga poza piersią.
Wieczorem bardzo często Stasio zasypia razem z Frankiem przy kołysankach. Nakarmiony "pod korek", leżąc w kołysce słucha i w końcu oczka zamyka.