codzienne drobiazgi

Jakiś czas temu na komodzie znalazły się puzzle. Takie drewniane. 9 elementów, które układa się na obrazku, tak, że widać gdzie który puzzel powinien się znaleźć. Leżały tam jakiś czas i nie spodziewałam się, żeby Franka to zainteresowało.
Raz spróbowałam to się bardzo szybko zniechęcił. Za trudne. Za wcześnie.
Więc odłożyłam.
Kilka dni temu Franek sam je ściągnął i chciał układać. Więc układaliśmy raz, drugi, trzeci... przedwczoraj siedzieliśmy nad puzzlami PÓŁ godziny! I w kółko. Układał. Wysypywał. Układał. Wysypywał. Aż sama już się znudziłam i mu zabrałam ;)


Przy okazji pojawiło się nowe słowo: "dom"

Druga zabawa powstała w skutek bałaganu. W przedpokoju na podłodze leżała gondola od Stasiowego wózka. Franek ją przyuważył, powyciągał z niej wszystko i się w niej położył. Zapytałam go czy może chce położyć misia spać? "Tat" /tak/. Wzięliśmy misia i kocyk i układaliśmy misia do snu. "Miś psi" /miś śpi/. Potem założyliśmy mu pampersa i ubranko.
Teraz gondola stoi w pokoju u chłopców a miś cały dzień w niej śpi. Tylko na noc idzie do Frankowego łóżeczka.

A Staś?
Bardzo lubi się bawić w stukanie. Stuka klockiem o klocek albo zabawką o podłogę. Z taką pasją, że czasem uderzy się w czoło z rozpędu, a jak stuka to przymyka oczka.
Uwielbia jak gram na wiolonczeli.
Bardzo lubi jak Franek się z nim kokosi.. całuje, łaskocze, robi "pierdzioszki" w brzuch. :)