bobas lubi.. MASAŻ

Masażu Shantala nauczyłam się jak Franek był malutki. Ale nie masowałam go prawie wcale. Może kilka razy. Nie wiedziałam po co to, dlaczego? Wiedziałam mniej więcej jak. I tyle.
Gdybym wiedziała to, co wiem teraz, masowałabym więcej.

 I tak, przy trzecim dziecku bardzo czekałam na to masowanie. Czekałam, aż już nie będzie noworodkiem, aż się oswoi z tym nowym światem, aż ja się trochę unormuję.
Bo jeśli przez dotyk przekazujemy swoje emocje to bardzo dobrze, że Stefana nie masowałam w pierwszych tygodniach jego życia. Hormony. Myślę, że to ich wina, że momentami byłam taka przerażona tym, jak to będzie, jak poradzić sobie z trójką, jak zostanę sama.
A że bardzo chciałam masować to wyczekiwałam aż minie ten pierwszy, noworodkowy miesiąc. A potem zapomniałam. :) I dziś dopiero, gdy Stefan ma już dwa miesiące masowaliśmy się w końcu pierwszy raz. Jejku, jakie to wspaniałe.
Wszystkich sekretów nie zdradzę, bo to trudno opisać. Trzeba doświadczyć.
Polecam wszystkim mamom.
Ale nie to, żeby sprawdziły na youtubie jak się robi masaż Shantala, ale żeby poszły na kurs do instruktora. Bo oprócz tego jak, dowiedzą się dlaczego, po co?...
Ja Wam zdradzę tylko jedno.
Malutkie dzieci nie tylko śpią, jedzą, siusiają, kupciają i płaczą. Są bardzo komunikatywne. Mają swoje potrzeby, o których, jeśli wsłuchasz się w swoje dziecko, możesz się dowiedzieć zanim samo Ci powie. I to nie są czary. Tylko dziecko.
Dziecko, które, żeby zrozumieć trzeba poznać, a żeby poznać trzeba z nim budować relację.
Bliską relację. A ponieważ dziecko na początku najwięcej informacji odbiera przez dotyk, dlatego tak ważne jest, by dzieci masować.
Dziś masowałam Stefana pomimo, że byłam sama z całą trójką przez cały dzień. I jeszcze mieliśmy gości. Czyli to nie taki wyczyn, jak mi się kiedyś wydawało. :)