kololaki

Kololaki czyli w języku mojego 2,5 latka: farby. Wróciłam do pierwszego posta na moim blogu. Do malowania. Chłopcy byli zachwyceni.
no to zaczynamy...
Franio trochę ostrożny w ubrudzeniu sobie rączek.. tylko czubki paluszków. Stasiek miał na koniec całe łapy w farbie. Jak dla mnie to kolejny efekt blw. Stasiek jest po prostu przyzwyczajony do różnych doświadczeń dotykowych na rękach. Franek jest bardziej ostrożny w tych doświadczeniach...
kartki przykleiłam żeby nie uciekały
Do malowania słuchaliśmy "Zimy" Antonio Vivaldiego. Wiedząc, jak ważna jest dla rozwoju muzyka staram się, żeby nasi synowie słuchali różnej muzyki, nie tylko youtube'owego hitu dziecięcego "Idziemy do zoo".. Nie włączajcie tego swoim dzieciom! Pożałujecie...
Malowali,co chcieli. Nic im nie mówiłam. Malowaliśmy kilka dni temu i upominają się. Chcą znowu.
Takie malowanie jest nawet metodą diagnostyczno-terapeutyczną. Jest to "Metoda malowania dziesięcioma palcami". Coś tak prostego do zrealizowania i wielu rodziców robi to ze swoimi dziećmi w domu jest metodą.. tak to poważnie brzmi. :)
A co nam to daje?
Świadomość. - O! Mam ręce i palce! I to aż tyle tych paluszków!
Dotyk. - Hm.. Co to? Takie mokre trochę, ale też lepkie. Nie da się strzepnąć... to może wytrę w koszulkę? O! Udało się! Ale nie całkiem. Teraz jest suche. Mam jakiś dziwny palec.
Wzrok. - Jakie różne są te kolory! I jak ich dużo. Jak zamoczę palec w tej farbie, to potem robię takie same kropki na kartce! I można je mieszać!
Poczucie sprawczości. - Biorę farbę i coś mogę namalować. Może kropkę, odcisnę palec, namaluję węża, rybę, koło. Mamo, patrz! Rysuję koło!
Koncentracja.
A oprócz tego emocje. Takie malowanie przy łagodnej muzyce bardzo wycisza. Przynajmniej moje dzieci :) Potem pięknie poszły spać!
Stasiek                                                     Franek