internetowe matki

Jak się okazało, niestety, by znaleźć klientów dla Chustowni musiałam zagłębić się w świat facebook'owych grup dla mam. I tam je spotkałam. Internetowe matki.
Internetowa matka. Istota mająca dość dużo czasu, którym względnie (w zależności od kaprysów podopiecznych) sama dysponuje. Ma go jednak wystarczająco, by "przesiadywać" na facebook'u. Być na bieżąco. Komentować, dyskutować, doradzać, opowiadać, jak to było u nich i ich dzieci itp.
I... przyznam, że ostatnie dni sprawiły, że mam ogromną niechęć do tych internetowych matek.
A dlaczego?
Po pierwsze: Zawsze wiedzą lepiej. Niepytane, wyrażają swoją opinię, oceniają. Podajesz dziecku mleko modyfikowane? Jesteś złą matką! Nie wiesz jak cenny jest pokarm kobiecy? Kupujesz używany fotelik? Oszczędzasz na bezpieczeństwie swojego dziecka! Wsadziłaś dziecko w nosidło a ono jeszcze nie siedzi? Zniszczysz mu kręgosłup!
Po drugie: Manipulują. Oczywiście to Twoje dziecko i jak chcesz to możesz na własną odpowiedzialność (np.) nosić je w tym czymś. Ja bym tak na pewno nie zrobiła.
Po trzecie: Atakują w odpowiedzi na jakiekolwiek inne zdanie niż to ich. Bo przecież one zawsze mają rację.
Po ostatnie: Są tchórzliwe. Wylewają całą swoją frustrację i niezadowolenie na obcych ludzi (inne matki...) w internecie. Na żywo już nie są takie odważne.
Wsiąknięta ostatnio mocno w ten facebook'owy świat mamowych porad mam dosyć i jednocześnie zastanawiam się dlaczego...? Dlaczego tak jest?
Jedyne, co mi przychodzi do głowy to za mało miłości. Jeżeli taka mama potrzebuje w internetach wylewać na innych swoje żale to, być może ma ich za dużo w sobie, a nie ma komu ich oddać. Może nie ma nikogo bliskiego? Albo ci bliscy stali się dalecy? Może są samotne? Może zmęczone macierzyństwem? Albo może jeszcze co innego...? Nie wiem.
Nie mogąc tego zmienić ograniczyłam swoją aktywność na mamowych grupach do minimum. I wszystkim mamom polecam to samo.