zawód MATKA

Masz dziecko więc jesteś matką. I w oczach wielu nikim więcej. I oczywiście bycie mama jest pod wieloma względami piękne, szczególne, wyjątkowe, ALE... myślę, że wiele z Was się z tym zgodzi, nie jesteśmy tylko matkami. To jedna z naszych, nazwijmy to "funkcji", ale nie określa nas to w całości, nie jesteśmy wyłącznie matkami, nasze pasje nie ograniczają się do roli matki. Oprócz tego, że jesteśmy mamami, mamy dzieci to jesteśmy muzykami, terapeutami, architektami, menagerami, lekarzami, tancerkami, aktorkami, nauczycielkami, prawnikami, wokalistkami, fotografami, itd... Robimy mnóstwo innych rzeczy, i pomimo że rola mamy jest bardzo absorbująca to... nie jesteśmy tylko nimi.
390 km od dzieci
Przypomnijcie sobie. Taka sytuacja.
On jest architektem, a ona siedzi z dziećmi w domu.
On jest lekarzem, a ona siedzi z dziećmi w domu.
Rzadko usłyszmy ...a ona nauczycielem, tylko teraz na macierzyńskim, bo mają małe dziecko.

A jeśli w tym momencie pojawia się u Ciebie myśl, ale przecież ja jestem tylko mamą to myślę, że w tej sytuacji warto, żebyś sobie odpowiedziała na pytanie, czy Ci to odpowiada? Czy rola mamy jest dla Ciebie wystarczająca? I co, jak ta rola będzie się zmniejszać? Czy będziesz umiała oddawać stery swojemu dziecku? Czy może ze strachu przed nieprzydatnością posterujesz jego życiem dłużej...?
Nie mówię, że tak musi być, są mamy, które swoją "niemamową" pasję odkrywają, gdy dzieci troszkę podrosną. I bardzo dobrze. Ważne, dla każdej z nas jest, by mieć swoje "niemamowe" życie. Czy to będzie praca czy pasja, bez znaczenia.

Mamy jednego znajomego, który przedstawiając nas zawsze podkreśla, że urodziłam trójkę dzieci. Wiadomo, to spore osiągnięcie ;) i zawsze mnie to bawi, bo i reakcje są zawsze te same, ale to nie o tym. Widzicie, kobieta, która ma dzieci wciskana jest w ten szablon matki co to na imprezę nie pójdzie, alkoholu się nie napije, i już jest odpowiedzialna, dorosła, powściągliwa, ułożona, nie przeklina, bo przecież JEST MATKĄ!
Bo jak dziewczyna ma 27 lat to może wszystko, ale jak na dokładkę jest mamą no to już jej nie wypada.

Widzieliście, żeby ktoś tyle zamieszania robił z powodu bycia żoną, córką, czy siostrą? No bez przesady. Urodzenie nawet jednego ludzia nie czyni z nas kogoś zupełnie innego niż kilka miesięcy wcześniej!

Ja podchodzę do macierzyństwa bardzo na serio, staram się każdego dnia na maksa, ile tylko mam sił, ale to w relacji do moich dzieci. Dla nich jestem mamą, a dla innych? Żoną, siostrą, córką, koleżanką, przyjaciółką, znajomą, pracownikiem. Ról mam wiele, więc dlaczego ta, jedna z najważniejszych miałaby mnie ograniczać? Czegoś zabraniać?

Tak się zastanawiałam, czym dla mnie jest macierzyństwo... i chyba to jest tak, że moi synowie to są ludzie, których bardzo kocham, którym chcę pomóc się ukształtować, za których życie bym oddała, ale nie są sensem mojego życia. Ach, to okrutne. Wyrodna matka. Są moją rodziną, są moimi bliskimi, ale nie są częścią mnie. Są oddzielni, jeśli tak można powiedzieć. Ich malutkie życia nie są moim życiem, choć dużą część mają wspólną, i co więcej moje życie nie jest ich życiem. To zawiłe do wytłumaczenia, pomimo, że bardzo proste.