28!

No i stuknął kolejny rok. Nigdy w urodziny nie myślałam o minionym roku, nie robiłam takiego wiecie spojrzenia wstecz... ale jakoś mnie teraz naszło, żeby o kilku rzeczach pomyśleć. A w zasadzie o jednej. Czy ja jestem już dorosła?
Bo chyba powinnam już być dorosła. Mam męża, dzieci, pracę na etat i samochód na raty. To już chyba ten moment, żeby być dorosłym. Nie?
Tylko jak?
Zrobiłam sobie taką listę rzeczy, które musiałabym, żeby być dorosłą.
A więc: MUSIAŁABYM:

- pewnie skończyć pisać bloga, którego czyta rodzina i kilkoro przyjaciół 😉, bo to wygłupy jakieś i bez sensu. 289 lików na fejsie nie świadczy, by to miało być coś poważnego...

- przestać klikać "drzemka". Tak, jak przestanę to robić codziennie rano, to wtedy będę dorosła.

- w końcu obierać jajka do śmietnika, a nie do garnka w którym się gotowały. To by było mądre. Przestałabym wkurzać mojego męża.

- zacząć kłaść się wcześniej spać, żeby nie klikać "drzemka".

- chyba przestać tańczyć jak nikogo nie ma w domu i sprzątam... (no to już wszyscy wiedzą, tak... robię tak)

- nauczyć się jak utrzymać kwiatki, roślinki i inne żyjątka z parapetu przy życiu. Ciągle mi usychają... Choć ostatnio poczyniłam postępy!

- zacząć jeść śniadania, a nie kawa tylko. I to najlepiej takie wiecie płatki owsiane na mleku roślinnym ze świeżymi owocami. A nie kawa z krowim (!) mlekiem.

- chyba nauczyć się w końcu gotować. Wciąż mi to słabo idzie... Ale naleśniki robię najlepsze na świecie. I spaghetti. Jajecznicę, omlet, płatki z mlekiem, kawę 🙈

- systematycznie robić pranie. A nie, że góra urośnie i dopiero się zlituję.

- przestać jeść czekoladę o 23:00. To się nigdy nie stanie...

- zacząć słać łóżko, choć ostatnio czytałam, że posłane łóżko sprzyja namnażaniu się roztoczy więc w sumie to lepiej nie ścielić. A łóżko mamy na antresoli. To nie. Ten punkt się nie liczy. Nie muszę.

- przestać oglądać masochistę na yt, to kanał dla licealistów, a nie matek polek! I te przekleństwa... 🙊

- najpierw sprzątanie, potem netflix...

No to długa droga przede mną.

Ale powiem Wam, że pomimo, że nie czuję się całkiem dorosła (chociaż już wiem co to ZUS, US, stopa procentowa, a nawet umiem rozliczyć PITa... tzn umiałam póki Mat nie założył działalności... no ale nie można mieć wszystkiego) to dużo dobrego w tym moim dorosłym życiu mi się zdarzyło.
Mam najlepszego męża na świecie. Lepszego mieć nie mogłam. 💕
Mam fajne dzieci, zdrowe, dające oczywiście czasem w kość, ale są kochani i wiem, że mnie kochają, choć idealną mamą nie jestem.
Rozwijam się, robię różne rzeczy, studia, kursy itd. Ciągle jeszcze szukam pomysłu na to, w co iść. Raczej nie w bloga 😉, choć bardzo lubię go pisać, by podpowiadać rodzicom, dzielić się doświadczeniem, odczarowywać macierzyństwo, a czasem konfrontować się z innymi. Mam kilka pomysłów na siebie i działam. To wspaniałe, że mogę.

A jak tak sobie myślę, czego bym sobie w te urodziny życzyła to... niczego, bo wszystko, co najważniejsze mam...

😂 No nie. Nie mam domu z ogródkiem. Także domu. I może jeszcze ciszy... tak na dwa dni chociaż. I spania do (zaszaleję!) 9:00! I żeby już była wiosna. I żebym nigdy nie była całkiem dorosła.