bezpiecznie

Wiosna przysłała nam kilka cieplejszych dni, a my razem z dziećmi jak grzyby po deszczu las, zapełniliśmy place zabaw, parki, chodniki, ulice. Oczywiście nie tylko na spokojne spacerki parkowymi alejkami, ale, a raczej głównie na rowery, hulajnogi, spacery wzdłuż ulic, przez przejścia dla pieszych, po osiedlach itp.
Tych kilka cieplejszych dni skłoniło mnie do napisania o tym, co zaraz przeczytacie, i bardzo Was proszę rozsyłajcie to WSZYSTKIM rodzicom.

Dziś Mateusz będąc na spacerze z naszymi chłopakami, gonił przejeżdżającego na rowerze przez ulicę 3-4 letniego chłopca. Chłopiec pojechał zbyt szybko, mama nie zdążyła za nim, on skręcił raz w lewo, raz w prawo i ani on nie wiedział gdzie jego mama, ani mama, gdzie jej dziecko.
I teraz, czy da się nauczyć 3-4 latka jakichś zasad, które umożliwią nam bezpieczne spacery? Czy może każdy spacer to musi być szaleńcze ryzyko, i albo je podejmujesz albo siedzisz z dzieckiem w domu, albo trzylatka pakujesz do wózka, zapinasz w pasy i uf... bezpiecznie.
Jak to zrobić, by nasze dzieci mogły korzystać z wiosny, a jednocześnie, by było to bezpieczne?

My, swoich chłopaków uczymy dwóch rzeczy.
Pierwszej, że zawsze, przed każdą (małą, dużą, taką na posesję) uliczką mają się zatrzymać, zejść z roweru i czekać na nas.
Nigdy, nie pozwalamy im przejeżdżać przez ulice, nawet na hulajnodze. Muszą przejść. I zawsze z nami, gdy my pozwolimy im przejść. Oczywiście, uczymy ich też zasad, że jak zapali się zielone światło to będziemy mogli przejść, że muszą się rozejrzeć, czy jedzie samochód itp. Nawet, jak to się wydaje takie bezsensowne, że maleńka uliczka i absolutnie nic nie jeździ to i tak zasuwają na nogach. Zasada to zasada.
Drugiej, że zawsze muszą nas widzieć, czyli nie mogą odjechać tak daleko, albo za zakręt, że znikają nam z oczu, albo my im.

Te dwie zasady nie zagwarantują nam, że nic się nie stanie, ale myślę, że znacząco zmniejszą na to szanse. I gorąco Was zachęcam do ich wprowadzania. Konsekwentnie.
My swoim chłopakom zaczęliśmy to wprowadzać rok temu na wiosnę, a więc Stasiek miał niecałe 3 lata a Franek niecałe 4. Do pierwszej stosują się zawsze. Do drugiej już im trudniej, bo jadąc przed siebie nie oglądają się za siebie (w sumie słusznie), czy tam jesteśmy czy nie.

I na koniec bardzo proszę rodziców, którzy jeżdżą na rowerach ze swoimi dziećmi: nie przejeżdżacie przez pasy. Niezależnie od tego, czy macie dziecko w foteliku, czy przyczepce, a już nigdy, gdy jedzie ono z Wami obok na swoim rowerze.
Często się to spotyka, że rodzic przejeżdża przez pasy, a za nim kilkulatek na swoim rowerze. Najuważniejszy kierowca może niezauważyć.

KOMENTARZ DO ZDJĘCIA: Tak, wiem, że nie mają kasków, wiem, że wielu rodziców uważa, że nie powinno się nigdy dziecka puszczać na rower bez kasku. Ja się z tym nie zgadzam. Moje dzieci nie zawsze mają kaski, gdy jeżdżą na rowerach i hulajnogach. Czasem nie mają, co widać na powyższym zdjęciu. A mój tekst jest o tym, jak nauczyć dzieci, by zachowały się bezpiecznie na drodze.